Forum Projekt Esperanza Strona Główna


Jasełka 5 - Herod

 
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum Projekt Esperanza Strona Główna -> Scenariusze
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Masaja
Administrator



Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: mam to wiedzieć? :P

PostWysłany: Czw 12:15, 06 Lis 2008    Temat postu: Jasełka 5 - Herod

WERSJA 1

Ewil: Behemot, zawaliliśmy naszą robotę! Lucyfer nie będzie zadowolony. Ale nie wszystko jeszcze stracone! Mamy jeszcze jednego asa w rękawie! A właściwie króla.
Behemot: Króla? Jakiego króla?
Ewil: Heroda, głupku. To człowiek z obsesją na punkcie władzy. Wystarczy odrobinę go zmanipulować, a z pieśnią na ustach wykona za nas całą robotę.
Behemot: Ta! Genialne! Ten koleś może nam się przydać! A i duszę gratisowo ściągniemy do piekła… My to mamy pomysły…
Ewil: Behemot, morda! To był mój pomysł!

Zbliżają się do króla Heroda, wcześniej rozmowa toczyła się „na uboczu”

Herod: Co tu się do diabła wyprawia! Kto śmie zakłócać spokój Heroda, władcy tych ziem i wielkiego króla?
Przerażony Behemot na widok groźnego Heroda ucieka za Ewila. Ewil za to jest bardzo spokojny. Mówi pewnym, spokojnym głosem:
Ewil: Spokojnie, wasza wysokość.. Przyszliśmy tu z pewną bardzo kuszącą propozycją. Pozwolicie, że się przedstawimy. Jesteśmy upadłymi aniołami, innymi słowy mówiąc diabłami i działamy razem spółce Ewil&Behemot istniejącej dla potrzeb i wygód tego świata z polecenia samego księcia Lucyfera. Ja jestem Ewil, a to Behemot (pokazuje kciukiem na chodzącego i rozglądającego się kompana)…
Herod: Diabły? Cóż to znowu? Dlaczego tu przyszliście? Czego ode mnie chcecie? To ma być jakiś żart? Gdzie twój kolega ma, przepraszam, rogi?
Ewil: (zakłopotany patrzy nerwowo na Behemota) Yyyy… Eeeee.. Nie mogliśmy mu dać. Pokaleczyłby się jeszcze.
Herod: (patrzy uważnie na Behemota) Ummm… No tak. No więc po co tu przyszliście. Mam ważne sprawy na głowie...
Ewil: Wasza wysokość. My przyszliśmy w sprawach jeszcze ważniejszych. Od nich może zależeć bardzo wiele rzeczy, w tym twoja przyszła władza...
Herod: Słucham?! Moja władza jest nieograniczona, tak było, jest i będzie! Nie będzie mnie tu jakieś dziwadło z widłami straszyć!
Ewil: Spokojnie, wszystko wytłumaczę. Otóż szanowny Pan Jahwe postanowił pomóc biednej, uciskanej ludzkości i zesłać na ziemię swojego synka Jezusa. Ale, że nie jest to naszemu szefowi i nam na rękę, więc postanowiliśmy wykurzyć berbecia tam, skąd przyszedł. Oczekujemy od ciebie, że nam trochę pomożesz. To nie jest zbyt wiele, a za okazaną nam pomoc możesz liczyć na wszelakie względy, jakie siły piekielne mogą zapewnić. Jeśli nie zgodzisz się z nami współpracować, musisz liczyć się z konkurencją, bowiem Jezus ma zostać Panem Panów, Królem żydowskim i władcą świata...
Herod: Jak to? Skąd o tym wiecie? Jak jakieś dziecko może stać się wspanialsze ode mnie? W co wy ze mną pogrywacie? Wiedz, mój panie diable, że ze mną żadne żarty nie przejdą. Nie wiem, czego ode mnie chcecie, ale nie pozwolę w żaden sposób się wykorzystywać! Nie wy tu jesteście od stawiania warunków, tylko ja! Macie się do mnie odnosić z pokorą, albo wcale
Behemot: Chyba to nie nam brakuje tu pokory...
Ewil: Behemot, morda. Herodzie, czy ty naprawdę nie rozumiesz tego, co się do ciebie mówi? A nie pamiętasz tych trzech mędrców ze wschodu, którzy zatrzymali się u Ciebie niedawno temu?
Herod: Tak...
Ewil: A pamiętasz może, o czym ci mówili?
Herod: Faktycznie, wspominali coś o jakimś królu... Ale to już byli starcy, nie wiedzieli o czym mówią!
Behemot: Doprawdy? Trzech naraz postradało zmysły i ruszyło przez tysiące mil by powitać noworodka?
Ewil: Musisz, Herodzie, zrozumieć, że w Betlejem naprawdę narodził się król żydowski, Syna Boga, zesłany na ziemię, którego potęga, znacznie przewyższy twoją... chyba, że uda ci się temu zapobiec. I co? Zatkało kakao?
Herod: (myśli, nie wie co zrobić, w końcu przełamuje się) Czyli jednak? Nie mogę do tego dopuścić! Mówcie, co mam zrobić?
Ewil: To co najprostsze – zabić małego, póki jeszcze jest to łatwe.
Herod: Zabić niewinne dziecko?
Behemot: Albo potem oddać władzę!
Herod: Dobrze więc!
Ewil: Znakomicie, znakomicie... Podpisz więc ten oto cyrograf, na znak naszej umowy.
Herod (waha się, ale w końcu podpisuje)
Ewil: Cudownie, teraz tylko rozkaż swoim ludziom co należy.
Herod: Tak! Żeby nie było wątpliwości, co do tego, że Jezus nie żyje, niech moi ludzie wybiją wszystkie dzieci poniżej drugiego roku życia! Taki jest mój rozkaz! Wykonać natychmiast!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Masaja
Administrator



Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: mam to wiedzieć? :P

PostWysłany: Czw 12:17, 06 Lis 2008    Temat postu:

WERSJA 2

Herod:
Ciężki żywot jest Heroda, wszędzie zdrajcy, służba droga,
Każdy pragnie abdykacji, wciąż chcą tej tam – demokracji!
Nie pozwolę! Jestem królem! Władcą świata i w ogóle!
Kto na drodze dziś mi stanie, straszną karę wnet dostanie!
Diabeł 1:
Brawo, brawo, mój Herodzie! Silne rządy dziś są w modzie!
Herod:
Boże! Diabły!
Diabeł 2:
Po co wzywasz tu imienia niebieskiego?
Jam jest twoim przyjacielem, dogadamy się kolego!
Herod:
O czym będziem rozmawiali? Idź precz, niech cię piekło spali!
Diabeł 2:
Nie chcesz dzisiaj z nami mówić? Trudno, to cię może zgubić.
Cóż, niech władzę biorą młodzi!
Herod:
Czekaj, czekaj, o co chodzi?
Diabeł 1:
Nic takiego, tylko tyle, żeś już królem tylko chwilę,
Nowy król wnet zacznie władać, chciałem pomóc, nie chcesz gadać,
No to trudno – cześć frajerze!
Herod:
Nie, nie, czekaj, mówiąc szczerze
To był żart, mój panie czarcie, cóż to – nie znasz się na żarcie?
Proszę, siądźcie! O co chodzi? Jaka władza? Jacy młodzi?
Diabeł 2:
Powiem więc bez lania wody, jest na świecie król już młody,
Co w Betlejem się narodził. Nie wierzysz jeszcze – nie szkodzi...
Pomyśl chwilkę, myśl o chwili, gdy trzej króle tu przybyli.
Czy pamiętasz co mówili, czego chcieli, gdzie dążyli?
Herod:
Owszem, byli, powiedzieli, że jakiegoś króla chcieli
Uczcić niskim swym pokłonem i za gwiazdy szli ogonem.
Nie, nie byli niebezpieczni! To wariaci jacyś śmieszni!
Diabeł 1:
Toż to debil! Durna pało! Trzech ich naraz zwariowało?
Przyszli oni w twoje ziemie znaleźć króla w Betlejemie! (H: Boże!)
Siadaj, siadaj, po co trwoga, po co zaraz wzywać Boga?
Słuchaj dobrze, ten król przecie to dopiero małe dziecię!
Nim dorośnie, by ci wadzić, możesz teraz je tu zgładzić?
Herod:
Więc mam małe dziecko zabić? Krwią niewinną ręce skrwawić?
Wzdrygam się, gdy on tak gada, o, szatańska jest to rada!
Lecz gdy władza zagrożona, trudno – rzecz postanowiona!
Niechże zginie ten król nowy, już na zbrodnię jam gotowy!
Bierz żołnierzy, niech się stanie, do Betlejem rusz, hetmanie!
I tam wszystkie, bez różnicy, zabij dzieci w okolicy!
Diabeł 1:
Więc korona ocalona! Pójdź zbrodniarzu w me ramiona!
Idźże teraz odpoczywaj, bardzo się utrudził chyba,
Pozwól, że cię odprowadzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Masaja
Administrator



Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: mam to wiedzieć? :P

PostWysłany: Czw 12:18, 06 Lis 2008    Temat postu:

Wszystko, co wykminili Asia i Paweł

http://www.projektesperanza.fora.pl/scenariusze,16/diabelne-sceny,40.html

Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Masaja
Administrator



Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: mam to wiedzieć? :P

PostWysłany: Sob 18:29, 15 Lis 2008    Temat postu:

Wersja 3 - czyli co Paweł dodał do scen diabelnych Asi Smile


Ewil: Behemot, zawaliliśmy naszą robotę! Lucyfer nie będzie zadowolony. Ale nie wszystko jeszcze stracone! Mamy jeszcze jednego asa w rękawie! A właściwie króla.
Behemot: Króla? Jakiego króla?
Ewil: Heroda, głupku. To człowiek z obsesją na punkcie władzy. Wystarczy odrobinę go zmanipulować, a z pieśnią na ustach wykona za nas całą robotę.
Behemot: Ta! Genialne! Ten koleś może nam się przydać! A i duszę gratisowo ściągniemy do piekła… My to mamy pomysły…
Ewil: Behemot, morda! To był mój pomysł!

Stawiają się przed obliczem Heroda

Herod: Co tu się do diabła wyprawia! Kim wy jesteście?! Czego chcecie?! Jak tu się dostaliście?! Dlaczego zakłócacie mój spokój?

Przerażony Behemot na widok groźnego Heroda ucieka za Ewila. Ewil za to jest bardzo spokojny. Mówi pewnym, spokojnym głosem:

Ewil: Spokojnie, wasza wysokość. Ma się te swoje sposoby. Przyszliśmy tu złożyć królowi bardzo kuszącą propozycję. My się przedstawimy. Jesteśmy upadłymi aniołami, innymi słowy mówiąc diabłami i działamy razem spółce Ewil&Behemot istniejącej dla potrzeb i wygód tego świata z polecenia samego księcia Lucyfera. Ja jestem Ewil, a to Behemot (pokazuje kciukiem na chodzącego i rozglądającego się kompana)…
Herod: (do Behemota): A gdzie Ty masz rogi kolego?
Ewil: (zakłopotany patrzy nerwowo na Behemota) Yyyy… Eeeee.. Nie mogliśmy mu dać. Pokaleczyłby się jeszcze.
Herod: (patrzy uważnie na Behemota) Rozumiem... Czegóż więc ode mnie chcecie?
Ewil: Sprawa, drogi Herodzie, jest dosyć poważna. (rozgląda się). Widzę, iż chlubisz się swą władzą, przepiękne berło, korona... Szkoda, że już wkrótce możesz to wszystko stracić.
Herod: Jak to? Jak śmiesz podważać mój autorytet, potęgę, moc?
Ewil: Spokojnie, wszystko wytłumaczę. Otóż szanowny Pan Jahwe postanowił pomóc biednej, uciskanej ludzkości i zesłać na ziemię swojego synka Jezusa. Ma stać się On wielkim władcą, większym nawet niż ty! Ale, że nie jest to naszemu szefowi i nam na rękę, więc postanowiliśmy wykurzyć berbecia tam, skąd przyszedł.
Herod: Czekaj, czekaj, jakie dziecko? Jaki władca? Nikt nie może mnie przewyższyć, mnie, który od wielu lat władam już tym krajem, a już na pewno nie jakiś raczkujący maluch.
Ewil: Ten, jak to nazwałeś, raczkujący maluch jest Synem Bożym. I uwierz mi, jeżeli dojdzie do władzy, to nie będzie fajnie. pamiętasz tych trzech mędrców ze wschodu, którzy zatrzymali się u Ciebie niedawno temu?
Herod: Tak...
Ewil: A pamiętasz może, o czym ci mówili?
Herod: Faktycznie, wspominali coś o jakimś królu... Ale to już byli starcy, nie wiedzieli o czym mówią!
Behemot: Doprawdy? Trzech naraz postradało zmysły i ruszyło przez wiele mil by powitać noworodka?
Ewil. Oni mówili prawdę. I co? Zatkało kakao?
Herod: Chwila zastanowienia) Mój drogi diable, czy istnieje więc jakieś wyjście z tej, jak twierdzisz, beznadziejnej sytuacji?
Ewil: No, widzę, że główka pracuje. Rozumiesz już Herodzie, że mamy wspólne cele. Aby ten niekorzystny dla nas obu scenariusz nie wydarzył się, proponowałbym podjęcie z nami współpracy
Herod: Cóż miałbym zrobić?
Ewil: Nic prostszego. Wszystko sprowadza się do jednego podpisu, przygotowaliśmy bardzo korzystną dla ciebie umowę. Jako król zapewne podpisujesz ich wiele.
Oczekujemy od ciebie, że nam trochę pomożesz. To nie jest zbyt wiele, a za okazaną nam pomoc sprawimy, że będziesz wiódł iście boskie życie jako bogaty, uwielbiany przez wszystkich wspaniały władca Judei, a może nawet jeszcze większego terytorium. (wyciąga kartkę) Oto cyrograf , dowód na to, że zawarłeś z Lucyferem kontrakt. Wystarczy, że go podpiszesz i sprawa załatwiona (wręcza kartkę razem z długopisem).
Herod patrzy na kartkę zastanawia się.
Ewil: Nie bój nic, tylko podpisuj! Bogactwo i chwała czekają na ciebie!
Herod podpisuje.
Behemot: Niahahah. Już jest nasz.
Ewil: Behemot, morda. (ucieszony) Noooo… I o to chodziło. To był bez wątpienia dobry wybór. A teraz mamy dla ciebie zadanie.
Herod: Czy ja dobrze słyszę? Jakie zadanie?! Co to ma znaczyć! To jakieś kpiny! Jak śmiecie rozkazywać królowi?!! To, że podpisałem kontrakt nie czyni z nas kolegów
Ewil: (lekko wkurzony, nieco nerwowym głosem) Słuchaj, panie! Chcemy dla ciebie jak najlepiej i mamy plan, który trzeba szybko i sprawnie zrealizować, przeciwnym razie będzie klapa. Niestety my sami nie możemy tego zrobić, dlatego bądź pan łaskaw nam pomóc! Dla własnej wygody i spokoju!
Z resztą… I tak nie masz wyboru (wyciąga i podpisuje podpisany przez króla cyrograf).
Mówiliśmy ci już, że Bóg zesłał na ziemię swojego ukochanego syna. Jezus nie mógł zstąpić z Nieba przy wszystkich jako potężny, wspaniały władca, ale został narodzony przez pewną młodą kobietę Maryję. Twoje zadanie jest banalne. Po prostu wydasz rozkaz, aby zamordowano Chrystusa. Nie sprawi problemu. To tylko noworodek.
Herod: Ale skąd mam wiedzieć, który z dzieciaków w Betlejem to właśnie Jezus?
Ewil: Spokojna głowa. Zrobisz to „hurtowo”. Niechaj wszyscy mali chłopcy do lat dwóch zostaną zabici.
Herod: Ale jak to? Mam zabić moich przyszłych obywateli? Kto będzie płacił podatki?!
Jak tak ma wyglądać nasz układ, to ja dziękuję.
Ewil: (wkurzony na serio, bierze Heroda na fraki) Słuchaj pan! Działamy tu dzięki Lucyferowi, który ma do nas pełne zaufanie i wie, że profesjonalnie wykonamy swoją robotę! Nie wierzysz nam, nie wierzysz jemu! Myśl, co robisz! Zawarłeś z nami pakt, a z niego raczej nie ma odwrotu! Jesteś nasz i masz nam pomóc, w zamian za to będziesz żył szczęśliwie, spełnimy każdą twoją zachciankę do końca twych dni! Więc uspokój się i wykonaj swoją robotę.
I to szybko, bo czas działa na Twoją niekorzyść…

Diabły znikają.

Herod długo się namyśla. W końcu przywołuje do siebie dowódców armii.

Herod: Wydaję rozkaz, aby w Betlejem i okolicach zabić wszystkie dzieci płci męskiej do lat dwóch. Wykonać natychmiast.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Masaja dnia Sob 18:30, 15 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum Projekt Esperanza Strona Główna -> Scenariusze Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

Bright free theme by spleen stylerbb.net & programosy.pl
Regulamin